Od lat są uznawani za najlepszych pięściarzy świata. W ringu zarobili miliony dolarów i wydawało się, że już niedługo wystąpią w kolejnych pojedynkach o wielką stawkę. Ołeksandr Usyk (19-0, 13 KO) i Wasyl Łomaczenko (16-2, 11 KO) w dramatycznym dla Ukrainy momencie zdecydowali się wrócić do ojczyzny, o którą walczą teraz z bronią w ręku. W ten sposób definitywnie zniknęły wątpliwości dotyczące ich patriotyzmu, które od lat towarzyszyły im w rodzinnych stronach.
Usyk nie znalazł pogromcy w ringu od 2009 roku. Po drodze wywalczył między innymi olimpijskie złoto w Londynie w 2012 roku – po wygranym finale zaprezentował w ringu kozacki taniec. Do tradycji Kozaków nawiązywała też jego grzywka. W 2014 roku jego piątą zawodową walkę obejrzało ponad 30 tysięcy rodaków na stadionie we Lwowie. Dwa lata później Usyk pojawił się w Polsce – od wygranej z Krzysztofem Głowackim (26-0) w Gdańsku rozpoczął zresztą kolekcjonowanie mistrzowskich trofeów.
Jego drogę wyróżniało coś niespotykanego w zawodowym boksie. Mistrz z Ukrainy konsekwentnie bił groźnych przeciwników na ich terenie. W boksie zawodowym zazwyczaj to mistrz dyktuje warunki i walczy u siebie. A Usyk? W Polsce poradził sobie z Głowackim, w USA pobił Michaela Huntera (12-0), w Niemczech Marco Hucka (40-4-1), a potem pojechał do Rygi na walkę z Mairisem Briedisem (23-0). Nie zmieniało się jedno – za każdym razem wracał na Ukrainę zwycięski.
W 2018 roku w końcu wywalczył tytuł niekwestionowanego mistrza świata w kategorii junior ciężkiej. Szybko stało się jasne, że kolejnych wyzwań poszuka wśród najlepszych zawodników królewskiej kategorii. W styczniu 2022 roku Usyk skończył 35 lat i ostatnio szykował się do rewanżu z Anthonym Joshuą (24-2, 22 KO), którego nieoczekiwanie pobił we wrześniu 2021 roku w Londynie. Dzięki tej wygranej stał się mistrzem świata kategorii ciężkiej – posiada mistrzowskie tytuły organizacji WBO, WBA i IBF.
Spekulacje dotyczące rewanżu trwają właściwie od momentu zakończenia pierwszej walki. Klauzula rewanżowa to zasługa obozu Brytyjczyka, który ewidentnie wolał się zabezpieczyć na ewentualność porażki. Usyk po prostu czekał i co jakiś czas podsuwał własne propozycje. Jedną z nich była wizja stoczenia rewanżu na Stadionie Olimpijskim w Kijowie, którą zgłosił pod koniec 2021 roku. Nie mógł się chyba spodziewać, że życie tak brutalnie zadrwi z tych marzeń...
Na kilkanaście godzin przed rozpoczęciem rosyjskiej agresji, Usyk na moment opuścił Ukrainę. Na Wyspach Brytyjskich pojawił się w studiu firmy, która zamierza wypuścić na rynek pierwszą od ponad dekady grę o boksie. W projekcie E-Sports Boxing Club będzie można zagrać też mistrzem świata wagi ciężkiej z Ukrainy, a ostatnia wizyta była potrzebna po to, by jak najlepiej odwzorować jego wirtualną postać.
Krym kością niezgody
Usyk dotarł do domu, gdy w powietrzu świszczały już kule. Nie mógł już wylądować w Kijowie, więc z Anglii wrócił do Polski, a potem samochodem udał się w stronę granicy. W domu dołączył do wojsk obrony terytorialnej. W mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia, na których widać jak pięściarz trzyma karabin i towarzyszy walczącym rodakom. Po kilku dniach z Usykiem skontaktowali się dziennikarze CNN, którym opowiedział o obecnej sytuacji.
– Może zabrzmię sentymentalnie, ale moja dusza należy do Boga, a moje ciało i honor należą do ojczyzny i mojej rodziny. Dlatego nie ma we mnie żadnego strachu. Jest tylko zdziwienie – jak coś takiego może się dziać w XXI wieku? (...) Nie chcę zabijać, ale jeśli ktoś będzie chciał zabić mnie albo moich bliskich to będę musiał – zdradził mistrz świata wagi ciężkiej.
Usyk przez większość czasu przebywa w piwnicy swojego domu, gdzie schronienie znalazło też wielu jego znajomych. Wciąż towarzyszą mu żona i dzieci. Postawa pięściarza w obliczu niewyobrażalnego zagrożenia z pewnością powinna dać do myślenia tym, którzy jeszcze do niedawna poddawali jego patriotyzm w wątpliwość. W ojczyźnie nie brakowało głosów, które zarzucały Usykowi koniunkturalizm w sprawie aneksji Krymu.
Sam zainteresowany w 2014 roku i w późniejszych latach unikał jednoznacznych deklaracji. Podkreślał, że oba narody więcej łączy niż dzieli. Sam urodził się na Krymie, a jego żona Kateryna posiada również rosyjskie obywatelstwo. Do Kijowa przeprowadził się już po aneksji Krymu, ale wielokrotnie odwiedzał ten region.
Pytany o to zagadnienie w kolejnych latach unikał jednoznacznej odpowiedzi. – Krym to Krym – zwykł mawiać. – Krym należy do Boga – to inna z nieoczywistych odpowiedzi. Po wygranej z Joshuą planował odwiedzić ten region tam z mistrzowskimi pasami, by pokazać je jednemu z pierwszych trenerów.
Kontrowersje w Moskwie
Mistrz wagi ciężkiej wyznaje także odłam prawosławia, który jest powiązany z Patriarchatem Moskiewskim. Nic zatem dziwnego, że Rosjanie wielokrotnie w mniej lub bardziej otwarty sposób próbowali kusić Usyka. Tamtejsi celebryci apelowali, by kraj wziął go w opiekę i finansowo wsparł jego karierę. Nic takiego nigdy się jednak nie wydarzyło, choć ukraiński mistrz wystąpił w Moskwie. To był zresztą zdecydowanie najbardziej kontrowersyjny z jego bokserskich wyjazdów.
W lipcu 2018 roku w finale turnieju World Boxing Super Series (WBSS) spotkał się w obecności ponad 20 tysięcy kibiców z Muratem Gassijewem (26-0) – reprezentantem Rosji pochodzącym z Osetii. Przed decydującym starciem obaj mieli na koncie po dwa mistrzowskie tytuły w kategorii junior ciężkiej. Zwycięzca miał zostać numerem jeden i pierwszym niekwestionowanym czempionem w erze czterech federacji. Usyk wygrał do jednej bramki, a po wszystkim paradował w ringu z flagą Ukrainy.
– Ukraiński hymn, który wybrzmiał dzisiaj w Moskwie na cały świat, to symbol naszej walki i zbliżającego się zwycięstwa. Ukraina jest z ciebie dumna! – dziękował mistrzowi ówczesny prezydent Ukrainy, Petro Poroszenko. Premier Wołodymyr Hrojsman mówił o "historycznym zwycięstwie naszego Ołeksandra" i zadeklarował, że wystąpi do prezydenta o nadanie pięściarzowi tytułu Bohatera Ukrainy.
Jednak nawet obóz władzy nie był jednoznaczny w ocenie tego występu. Wicepremier Wjaczesław Kyryłenko miał pretensje, że mistrz... w ogóle zdecydował się na wyjazd do Rosji. "Jeszcze kilka podobnych wydarzeń w Moskwie z udziałem Ukraińców i nikt na świecie nie uwierzy już w agresję Rosji przeciw Ukrainie – tylko w "przyjaźń". I to na poważnie" – napisał polityk w mediach społecznościowych. Usyk długo nie odnosił się do tych zarzutów, ale odmówił przyjęcia państwowego wyróżnienia.
– Nie musicie mi niczego dawać, bo ja o nic nie proszę. Po prostu nie przeszkadzajcie mi iść drogą, którą prowadzi mnie Bóg. (...) Dla swojego narodu, dla pewnej liczby ludzi w kraju i tak już jestem bohaterem. Kiedy ludzie mówią "modliliśmy się za ciebie, martwiliśmy, klęczeliśmy i do drugiej-trzeciej w nocy oglądając walkę bez dźwięku" – to jest uznanie, a nie wyróżnienia, które rozdajecie komu popadnie – komentował kilka tygodni po wygranej z Gassijewem.
Jednocześnie Usyk chwalił rosyjskich kibiców za kulturalny doping w Moskwie i apelował do swoich fanów, by oglądali mniej telewizji, która – jego zdaniem – "lasuje ludziom mózgi". W styczniu 2022 roku – tuż przed rosyjską agresją – w jednym z wywiadów ukraiński mistrz wyjaśnił, że sposób, w jaki jest postrzegany w ojczyźnie, sporo go kosztował. I to całkiem dosłownie.
– Przez całą nienawiść z podziałami i nieporozumieniami ominęło mnie kilka wielomilionowych kontraktów we własnym kraju. Słyszałem od sponsorów: "mówiłeś tam kontrowersyjne, polityczne rzeczy". Pytałem: "gdzie? Pokażcie mi gdzie i kiedy coś powiedziałem?". Po czym słyszałem od nich: "mówi się o tobie takie rzeczy, a my mamy inną politykę naszej firmy". W ten sposób koło nosa przechodziły mi duże sumy, ale nie żałuję tego – stwierdził Usyk.
Łomaczenko i bójka przed mszą
Podobne kontrowersje budził w ojczyźnie także Wasyl Łomaczenko (16-2, 11 KO). Dwukrotny mistrz olimpijski i zawodowy mistrz świata w trzech kategoriach wagowych zapisał się w historii jako jeden z najwybitniejszych przedstawicieli boksu olimpijskiego. Ten etap kariery zakończył z gablotą pełną medali i nieprawdopodobnym bilansem 396 zwycięstw przy zaledwie jednej porażce, którą zdążył oczywiście pomścić.
Dzięki temu jako zawodowiec mógł liczyć na ekspresową ścieżkę. Już w drugiej walce (!) walczył o tytuł mistrza świata. Wtedy w kontrowersyjnych okolicznościach przegrał (rywal ostentacyjnie nie zrobił wagi i potwornie faulował), ale w trzecim występie już nie było wątpliwości. Łomaczenko w końcu został fenomenem, a legendarny promotor Bob Arum stawiał go w jednym szeregu z Muhammadem Alim i Mannym Pacquiao.
"Łoma" stoczył ostatni pojedynek w grudniu 2021 roku. W nowojorskiej hali Madison Square Garden mocno porozbijał Richarda Commeya (30-3), a po wszystkim paradował w ringu z flagą w innym kolorze niż żółto-niebieski. W ten sposób postanowił oddać hołd rodzinnemu miastu – Białogrodowi nad Dniestrem. Nie wszystkim spodobała się taka demonstracja...
– Wikipedia: "Patriotyzm lub duma narodowa to uczucie miłości i poświęcenia wobec ojczyzny, uczucie przywiązania do niej, uczucie jedności z rodakami". Wasyl Łomaczenko wygrał, ale czy brak flagi Ukrainy podczas celebracji po walce świadczy o reprezentowaniu kraju. WTF? – pytał w mediach społecznościowych Władimir Kliczko.
Młodszy rodak nie odniósł się do tych słów. Wcześniej szerokim echem odbił się jego konflikt z Iwanem Redkaczem (23-6). Dużo mniej utalentowany rodak zaatakował Wasyla za słowa, że sytuacja Krymu to forma "woli Bożej". W 2020 roku miało dojść do fizycznej konfrontacji obu pięściarzy... przed mszą.
"Przychodząc na mszę z rodziną spotkałem Wasilija i jego współpracowników. Przywitałem się z nim, na co ten religijny człowiek – sam się za takiego uważa – odpowiedział obelgami, po czym odepchnął mnie obiema rękami i kazał mi czekać aż przyjdzie się ze mną bić. (...) Co cię tak dotknęło, Wasia? Jakie zasady ty właściwie wyznajesz?" – pytał Redkacz.
Pięściarz tłumaczył, że musiał odbyć długą rozmowę z synem, który nie mógł zrozumieć takiego zachowania ze strony wielkiego mistrza. Potem Redkacz w mediach otwarcie krytykował rodaka przed walką z Teofimo Lopezem w grudniu 2020 roku. – Jest stary i stracił głód. Moim zdaniem przegra – przewidywał. Łomaczenko rzeczywiście stracił tytuły, ale w kolejnych miesiącach odniósł dwie cenne wygrane, dzięki którym potwierdził miejsce w elicie kategorii lekkiej.
Na początku 2022 roku Łomaczenko – podobnie jak Usyk – czekał na wielką walkę. Gdy Rosjanie zaatakowali Ukrainę, akurat dobiegały końca negocjacje z obozem George'a Kambososa (20-0, 10 KO). Świeżo upieczony mistrz świata nieoczekiwanie zdetronizował Lopeza, z którym Ukrainiec chciał spotkać się w rewanżu. Nowy mistrz zdążył zadeklarować, że tytułów będzie bronił w Australii, a "Łoma" to jeden z obowiązkowych pretendentów na jego drodze.
Mimo sportowych wyzwań na horyzoncie Łomaczenko zdecydował się na powrót do ojczyzny i dołączył do oddziału obrony terytorialnej w rodzinnym mieście. Nie musiał tego robić – w końcu od kilku lat mieszka w Kalifornii. Podobnie zresztą jak Iwan Redkacz, który mimo rosyjskiej agresji pozostał w Stanach Zjednoczonych. Internetowy pieniacz zdążył już nawet skrytykować Usyka, bo pozując do zdjęcia z bronią miał również zegarek. Redkacza w ojczyźnie wciąż nie ma – są tam za to jego dzieci...
– Naprawdę nie wiem kiedy wyjdę do ringu. Moja ojczyzna i moja duma są dla mnie ważniejsze niż mistrzowskie tytuły – potwierdził Usyk w niedawnej rozmowie z CNN. Obaj z Łomaczenką od zawsze chadzali własnymi ścieżkami, często idąc pod prąd społecznym oczekiwaniom. W obliczu rosyjskiej agresji liczą się jednak czyny, a nie słowa. W chwili próby najlepsi pięściarze świata zachowali się jak prawdziwi ukraińscy patrioci.
KACPER BARTOSIAK
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.